Nie jesteś zalogowany na forum.
- Przynajmniej na środku ruchliwej ulicy żadna babcia nie zacznie ci grozić laską.- śmieję się.
Offline
- Taaa... - kiwam głową - Za to tony amatorów napadają mnie i Parka, żeby ich gdzieś u ojca wcisnąć.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- No to widzę, że masz nie mniej ciekawie od mnie.- uśmiecham się.
Offline
Wzruszam ramionami - Rodziny się nie wybiera. - ktoś do mnie dzwoni, więc odbieram. To Levi. Wzdycham i przykładam telefon do ucha. - Zaraz będę. - rzucam i się rozłączam. - Muszę znikać.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- To ja pójdę poszukać Młodego.- uśmiecham się.- Paa, do zobaczenia kiedyś-oddalam się w stronę innej alejki a to cholerne uczucie pustki znowu powraca.
Offline
- Cześć. - uśmiecham się na do widzenia i idę do kasy.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
Zatrzymuję się przy jednej z alejek i zaczynam grzebać w torebce w poszukiwaniu telefonu. Gdy znajduję od razu uśmiecham się na widok mojej tapety czyli zdjęcia mojego i Harrego z imprezy babci. Zdecydowanie patrzę się na nie za długo. Kręcę głową i odblokowuje telefon a następnie sprawdzam listę produktów do kupienia.
Offline
Gdy widzę jak dziewczyna gapi się na telefon, również tam zerknąłem i prawie wybuchnąłem śmiechem.
Zachowałem jednak spokój i postanowiłem zagadać.
- Chłopak..?
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
Gdy słyszę głos gwałtownie się odwracam i o mało co mi telefon nie upada.- Słucham?- marszczę brwi zaskoczona pytaniem.
Offline
Nie patrzę na dziewczynę.
- Śliniłaś się do telefonu jak Reksio do kiełbasy. Pytam czy gościu z tapety to twój chłopak.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Jezu co to za słownictwo.- wzdycham i przyglądam się chłopakowi a następnie przyglądam się chłopakowi na tapecie. Jest naprawdę ogromne podobieństwo. - Jesteś spokrewniony z Harrym?
Offline
Przewracam oczami. W końcu spoglądam na nią i szybko lustruję.
- Wolałbym nie, ale owszem. Brat - odpowiadam wracając wzrokiem do półek.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Miło poznać, Harry jest naprawdę świetnym chłopakiem.- uśmiecham się i odruchowo chowam pierścionek do kieszonki w spodenkach.
Offline
Patrzę na nią mrużąc oczy.
- Faaajnie. Jakby mnie to interesowało - przewracam oczami. Gdybym miał słuchać jaki to on jest świetny to bym został w domu. - To Ty kupiłaś mu ten garniak?
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Tak, a coś z nim nie tak?- marszczę brwi.- Bo jak coś mogę zawsze zanieść do krawcowej na mój koszt albo do reklamacji.- wzruszam ramionami.
Offline
Prychnąłem.
- Lepiej nie zasypuj tak prezentami Pana idealnego bo biedny poczuje się dłużny - mruknąłem. - Skoro masz tak szastać forsą to się zastanów.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Widzę, że się naprawdę nie lubicie. - przewracam oczami.- A do mojego portfela nie musisz zaglądać, lubię dawać ludziom prezenty.- stwierdzam.
Offline
- Ojej, przede wszystkim takim słodkim naiwniakom jak Harry dajesz takie prezenty? Dziewczyno zabijesz go jeśli jeszcze między pracą i domem będzie musiał wciskać Ciebie.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
-Tak, mam cały harem słodkich chłoptasiów, normalnie po jednym na każdy dzień miesiąca.- przewracam oczami.- Co masz konkretnie na myśli, z tym, że go zabiję?
Offline
- Mały smark ma na głowie pracę jedną, drugą, trzecią. Rodzinę, trzy dziewczynki, którymi musi się zajmować i macochę, której praktycznie nie ma w domu - przyglądam się produktom. - Musiał rzucić sport by ledwie kończyć koniec z końcem. Jeśli gdzieś się wciśniesz w jego grafik to gratuluję.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- A ty pracujesz gdzieś? Znając życie pewnie się lenisz i biedny Harry musi też takiego takiego nieroba jak ty utrzymywać.- mruczę pod nosem. Nawet nie wiem czemu się zdenerwowałam.- Naprawdę mógłbyś odciążyć brata i przejąć część jego obowiązków. Powinien mieć wsparcie w bracie.
Offline
Przewracam oczami.
- Pracuje na siebie. Nie na tą wpadkę i przyrodnie. - Na leczenie Jonathana - Sam sobie tyle piwa naważył. Nic nie musi robić. Mógłby się odciąć i żyć. Miał przyszłość. Zresztą mało mnie obchodzi...
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Twój własny rodzony brat cię nie obchodzi?- unoszę brwi i mrugam rzęsami.
Offline
- Kiedy masz wrzut na tyłku to go ignorujesz, nie? To ja mam tak z Harrym - odparłem.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
-Nie do wiary. -kręcę głową.- Naprawdę nie mogę zrozumieć jak można mieć tak bardzo " wywalone" na własną rodzinę. Jakaś laska już na to "poleciała"?- robię cudzysłów palcami.
Offline
[ Wygenerowano w 0.039 sekund, wykonano 11 zapytań - Pamięć użyta: 1.04 MB (Maksimum: 1.36 MB) ]