Nie jesteś zalogowany na forum.
- Heh, dzięki... znaczy... - dukam coś nieudolnie, gdy do salonu wchodzi rudy kot. Wstaje od pianina i bez słowa podchodzę do zwierzaka.
- Cześć słodziaku... - uśmiecham się szeroko do niego powoli głaszcząc go po główce.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Zakładam ręce - A więc tu się podziewałeś, rudy gadzie - uśmiecham się pod nosem
Offline
Prychnąłem.
- Przecież to takie słodkie stworzenie, jak można je nazywać gadem - mruknąłem dalej drapiac rudego kocura za uszami.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Śmieję się - Nie przepadamy za sobą. Przez niego mam całe ręce podrapane. - kocur podchodzi do mnie i spogląda z pogardą
Offline
Przewracam oczami.
- Może nie jesteś wystarczająco delikatny - podsunąłem, słysząc jak kot mruczy zadowolony z pieszczoty.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Unoszę brwi, przyglądając się rudemu zdrajcy - Ja ci go chętnie oddam
Offline
Śmieje się cicho.
- Nie powinno się trzymać zwierząt w akademikach, a w domu rzadko bywam - ściągam usta na samą myśl o domu rodzinnym, i dalej głaskałem kota nie odwracając od niego wzroku.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Wzruszam ramionami - To jak już będziesz miał gdzie go trzymać, to się po niego zgłoś, jeśli chcesz. - śmieję się
Offline
Patrzę na niego sceptycznie.
- Lepiej się czegoś pozbyć niż do tego przekonać? - zapytałem na chwilę zapominając, że to mój wykładowca. - Skoro dla obcych jest taki ufny, to nie jest chyba taki zły...
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Przekrzywiam głowę - On lubi wszystkich poza mną. Nieważne, co bym robił. - stwierdzam, przyglądając się rudemu stworzeniu
Offline
- Daj spokój - przewracam oczami i wstając biorę kota w ręce. Obracam się do profesora. - Po prostu... no zobacz, czy to stworzenie mogłoby komuś zrobić krzywdę - zauważam i gdy podnoszę głowę, rumienieje, znów wracając uwagą do kota.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Gdy tylko próbuje pogłaskać zwierzę, Remus wystawia pazury i przejeżdża mi po ręce, którą szybko zabieram. - Jak widać
Offline
Cofam się i wypuszczam kota, który gdzieś ucieka.
- Kurde... kot chyba nie chce współpracować... - westchnąłem. - Nic Ci... panu nie jest?
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Spoglądam na dłoń w czerwone paseczki. - Nic mi nie jest. - uśmiecham się i wyglądam przez okno - Przestało sypać. - i zrobiło się ciemno
Offline
- Um... faktycznie... chyba powinienem się zbierać - stwierdzam odciągając wzrok od profesora Philipa.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
- Podrzucić cię?- pytam, zbierając puste kubki
Offline
- Chyba mogę się przejść... - stwierdzam. Wolałbym nie zostać zamknięty z nim w małym pomieszczeniu, ale w sumie jest już dość późno... - W sumie nie wiem.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
- Jak chcesz. - uśmiecham się
Offline
Milcze i idę po gitarę, która została na kanapie. Wyglądam za okno.
- Nieźle napadało... - zauważyłem wysoko unosząc brwi i wyglądając przez okno.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
- Faktycznie. - przyznaję i biorę kluczyki z blatu - Podrzucę cię
Offline
Bez sprzeciwu pokiwałem głową i ruszyłem założyć buty. Jednak jak to ja, musiałem nie patrząc pod nogi władować się przed profesora, tak że się zderzyliśmy.
- Em... sorry... - mruknąłem i schyliłem się wiązać buta.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Śmieję się - Nie ma problemu - sam przykucam i zakładam buty
Offline
Gdy się już ubrałem w milczeniu stałem pod drzwiami trzymając się gitary jak ostatniej deski ratunku.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Założyłem kurtkę i podszedłem do drzwi. - Prosz.- otwieram je na oścież, wypuszczając Rydera, po czym sam wychodzę i zamykam mieszkanie.
Offline