Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 8 9 10
Jak zwykle serce bije mi jak szalone. Uwielbiam to ogarniające całe ciało uczucie. Wtedy wiem, że żyję. Tak na prawdę żyję. Jednak słysząc z bliska rozwścieczony głos nieco sztywnieje. Na szczęście z sekundy na sekundę cichnie, a ja w końcu biorę głęboki oddech. Dla pewności się jeszcze nie odsuwam od blondyna bo wiem, że tamten debil miał całą swoją paczkę ze sobą.
- Jak dla mnie norma - mruczę. - Bywało gorzej, bywało lepiej. Przynajmniej nie narzekam na nudę - mówię szeptem z lekkim uśmiechem.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Śmieję się, gdy niebezpieczeństwo mija.
- Ja tam żeby nie narzekać na nudę robię inne rzeczy, ale uciekanie przed bandą facetów i przytulanie się z przypadkowymi ludźmi jest chyba ciekawsze. Będę musiał tego kiedyś spróbować.
Roztrzepuję jej włosy dłonią, którą trzymam na jej głowie.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Nie pozwalaj sobie - mówię ostrzegawczym tonem, kręcąc głową w celu zrzucenia jego dłoni i odchylam się do tyłu. Na mojej twarzy gości szeroki uśmiech. Wydymam lekko wargi. - Uciekanie przed bandą kretynów zawsze sprawia tyyyle radochy - mówię sarkastycznie i wywracam oczami.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Och. No tak. Powinienem się odsunąć. Tak też robię.
Marszczę brwi nieco skonfundowany.
- Hmm... jak kto woli. Jak dla mnie radochą byłaby tylko ta druga część tej ucieczki. - Wzruszam ramionami i uśmiecham się szeroko.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Parskam śmiechem.
- Chciał byś się przytulić do jakiegoś miłego blondyna? - pytam, powściągając uśmiech. Znów naciągam na głowę kaptur mojej granatowej, nieco za dużej bluzy. Wkładam dłonie do kieszeni.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Nie mogę powstrzymać śmiechu. Zaczepiam palce o pasek od torby na aparat.
- Czyli uważasz, że jestem miły? - Pytam lekko unosząc brew.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Wiesz... - mruczę udając obojętność. - Uznałam, że facet, który pozwolił się przytulić nieznajomej dziewczynie, która wygląda podejrzanie i na dodatek ucieka przed jakimiś dresiarskimi typami... - nie mogąc się powstrzymać wybucham śmiechem. - Tak, uważam, że jesteś miły - potakuję, kiwając głową.
Zerkam na prawo, a potem na lewo ale nie zauważam niczego podejrzanego.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Nie wiedząc czemu, mój uśmiech się powiększa.
- Hmm... dzięki - mówię, sprawdzając przy okazji, czy mój aparat nie ucierpiał podczas "ataku". - Aiden Perry, superbohater Nowego Jorku z mocą superprzytulania i sprawiania, że ludzie stają się niewidzialni, do usług - dodaję, składając dla żartów ukłon.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Chichoczę przyglądając się chłopakowi.
- Och - wzdycham, kiedy unosi głowę i nasze oczy znów się spotykają. - Jestem zaszczycona, że w końcu po tylu próbach na pana wpadłam - mówię słodkim tonem. - Fleur Hallaway, mistrzyni idealnej chwili i wpadania w tarapaty - przedstawiam się dygając.
Musimy wyglądać zabawnie, widzę po minach mijających nas ludzi, a w szczególności tych, którzy widzieli jak jeszcze chwilę temu staliśmy przytuleni do siebie, a teraz mijając nas słyszą jak dopiero się sobie przedstawiamy. Zabawne. - Niezmiernie miło było poznać, Aiden - posyłam mu serdeczny uśmiech.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
- Ciebie też, Fleur. - Przechylam lekko głowę, rozbawiony. - Ładne imię, Fleur. - Powtarzam imię, bo naprawdę uważam, że ładnie brzmi.
Zanim zdąży zaprotestować (i w sumie zanim zdążę to przemyśleć), wyciągam aparat i robię jej zdjęcie. Jej mina jest bezcenna.
- Sorki. Instynkt fotografa. - Z krzywym uśmieszkiem na twarzy, wzruszam ramionami. - Z zaskoczenia wychodzą najlepiej.
Oglądam zdjęcie. Wyszło całkiem ładnie. Fleur ma hipnotyzująco zielone oczy, które świetnie wychodzą na zdjęciach i nadają im trochę nierealnego wyglądu.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Mrugam zdziwiona. Dopiero teraz zauważyłam, że ma aparat. Ale jestem spostrzegawcza!
- Okeeej - mruczę. - Możesz zatrzymać zdjęcie ale pod warunkiem, że nie będziesz go publikował czy coś. - Nachylam się w stronę Aidena i mówię teatralnym szeptem. - Nie cieszę się pozytywną popularnością - żartuję ze śmiechem.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Kiwam głową, wyłączając aparat.
- Zauważyłem - mówię, a gdy chowam aparat, podnoszę na nią wzrok. O ile można to tak nazwać, zważywszy na to, że jest mniej więcej wzrostu Jo. - Dobrze więc. Nie będę go publikował, ale też mam swój warunek. - Próbuję tajemniczo się uśmiechnąć, co chyba nie bardzo mi wychodzi, ale mniejsza z tym.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Ach tak? Ty masz jakieś warunki? - pytam z udawaną kpiną. Krzyżuję ramiona i unoszę jedną brew. - No to w takim ranie słucham, jaki jest twój warunek? - pytam, próbując ukryć ciekawość i rozbawienie, co wychodzi mi całkiem nieźle.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Nie jestem do końca pewny, czy mówi na poważnie, czy nie.
- Ano mam warunek. - Niby bezwiednie zaczynam bawić się swoim smartfonem. - A warunkiem jest numer twojego telefonu, mistrzyni idealnej chwili i wpadania w tarapaty.
Nie okazuję tego, że tak naprawdę jestem nieco zdenerwowany. Bo w sumie czemu miałaby akurat mi podać ten numer?
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Hmm - wzdycham i przyglądam się blondynowi z przymrużonymi oczami. - Ja ci dam mój numer i nie będę moała stuprocentowej pewności czy zdjęcie nie pójdzie w świat ale niech ci będzie. Ale jak przyjdzie do ciebie wściekły tłum z widłami, grabiami, łopatami i pochodniami to się nie znamy - żartuję i wyciągam telefon z kieszeni. Szybko cykam mu fotkę - nieco się rozmazała ale co tam. Podaję Aidenowi mój numer, a on podaje mi swój. - W sumie wiszę ci przysługę, bohaterze - mówię marszcząc zabawnie nos.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Zadowolony chowam telefon do kieszeni.
- Słaby byłby ze mnie bohater, gdybym oczekiwał przysług za ratowanie - zauważam z lekkim uśmiechem na ustach.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Jak tam chcesz - mamroczę pod nosem, wywracając oczami. - Wybacz ale nieco się spieszę - mówię zauważając godzinę. - Bardzo się spieszę - dodaję wytrzeszczając oczy w stronę ekranu telefonu. Robię krok do tyłu. - To w takim razie do usłyszenia, Aiden - rzucam i chwilę później znikam, porwana przez tłum ludzi.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Nadal nie jestem w stanie pojąć całej sytuacji. Jo padłaby, gdyby usłyszała, co się stało. Albo raczej by mnie zjechała lub wyśmiała. Więc... może lepiej jej tego nie powiem.
Wyciągam na chwilę telefon z kieszeni i patrzę na widniejący na nim numer. Uśmiecham się pod nosem i ruszam do akademika.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 8 9 10
[ Wygenerowano w 0.031 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 925.67 kB (Maksimum: 1.22 MB) ]