Nie jesteś zalogowany na forum.
Westchnęłam.
- Wsadzamy go do taksówki i do akademika. Już wystarczającego wstydu sobie narobił... - kręcę głową. - Ze wszystkich możliwych osób trafił na naszego matematyka... - wstaje i pomagam wstać Ryderowi, ale ten się tylko na mnie przewraca. Ciężki jest gruba...
"Przyjaciel na pewno zauważy, gdy patrzysz tęsknym wzrokiem na coś, na co nie możesz sobie pozwolić. I daje ci to na urodziny."
Offline
- Pomogę. - oferuję i zarzucam sobie rękę chłopaka na kark, a drugą go obejmuje. - Zadzwonisz po taksówkę. - pytam, pilnując, aby pijaczek się nie wyjebał
I'm not afraid of moving on or letting go. It's just hard to say goodbye to what I know.
Offline
- Spoko - zgadzam i szybko zamawiam taksówkę. Wychodzimy przed klub, gdzie widzę nasz transport i wciskamy tam pijaczka. Jedziemy do akademika.
"Przyjaciel na pewno zauważy, gdy patrzysz tęsknym wzrokiem na coś, na co nie możesz sobie pozwolić. I daje ci to na urodziny."
Offline
Wszyscy moi znajomi byli zajęci, a ja po prostu nie mogłem sobie odpuścić tego karaoke. Dlatego też siedzę sam przy barze w 1Oak, czekając aż ktoś zacznie śpiewać.
W pewnym momencie słyszę dźwięk powiadomienia i mam ochotę przywalić sobie w czoło. Jak ja mogłem na to nie wpaść wcześniej?
Wyciągam telefon z kieszeni i ignorując powiadomienie o nowym komentarzu na facebooku, wybieram numer. Po dwóch sygnałach słyszę w końcu "halo?".
- Tutaj superbohater Nowego Jorku. Czy mistrzyni idealnej chwili i wpadania w tarapaty potrzebuje uratowania od nudy? - Pytam ze śmiechem, po czym znowu mówię normalnym tonem. - W 1Oak jest karaoke. Może masz ochotę wpaść?
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Marszczę nos choć wiem, że przecież on tego nie zauważy.
- W sumie czemu nie... Nieco mnie zaskoczyłeś - śmieje się. - Ale nic ważnego nie robiłam. - Kiwam głową. - Będę za jakieś 15 minut - mówię szybko i rozłączam się.
Rozglądam się po zatłoczonym pomieszczeni... Tyle ludzi przychodzi tu głównie po to aby zrobić z siebie kretynów przed resztą. Nie mogąc go nigdzie znaleźć wysyłam mu sms'a:
DO: BOHATERA
Jestem już w środku tylko nigdzie cię nie widzę. Gdzie jesteś?
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Wyciągam telefon i uśmiechając się pod nosem odpisuję.
DO: Mistrzyni Tarapatów
Zgadnij
Gdy tylko wysyłam wiadomość, wypatruję znajomą twarz w tłumie. Zaczynam machać, dopóki mnie nie zauważa, a wtedy zaczynam się śmiać.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Bardzo zabawne - mówię stając obok rozbawionego chłopaka. - Przychodzę, wybawiam cię od samotności, a ty się ze mnie śmiejesz - mówię udając naburmuszenie ale z mojej twarzy nie schodzi szczery uśmiech.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Spontanicznie przytulam ją na powitanie.
- Ja? Śmieję się z ciebie. Coś ci się pomyliło. Ja się śmiałem do ciebie. - Odchodzę od niej na krok i odsuwam przed nią stołek barowy. - I ratujemy się na wzajem. Przed okrutną samotnością i przerażającą nudą. I wiesz co? W końcu chyba udało się nam je pokonać! - Mówię ze zbyt dużym entuzjazmem, niż naprawdę czuję.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Siadam na stołku.
- Nie wiem czy udało czy nie ale na pewno w tej chwili nas nie dopadną. - Rozgląda się rozbawiona. - Nie w tym miejscu - śmieje się. - Ktoś cię wystawił czy po prostu lubisz w ostatniej chwili proponować wyjście? - dopytuję, opierając jeden łokieć na barowym blacie i poierańąc o dłoń policzek.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
- Hmm... - Przechylam głowę, patrząc na nią. Odruchowo bębnię palcami po kolanach. - Chciałem po prostu przyjść na karaoke. A że tak jakoś się złożyło, że mój telefon wie, kiedy się odezwać, wpadłem na pomysł, że zaproszę ciebie. Może jak będziesz blisko mnie, to uda mi się cię ochronić przed tarapatami?
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Skaczesz na głęboką wodę. Nie jestem kołem ratunkowym tylko kamieniem, jak się mnie złapiesz to utoniesz ze mną - żartuje. Krzywię się nieco kiedy zaczyna "śpiewać" jakaś dziewczyna, która ewidentnie już jest nieźle wstawiona. - Którą my mamy godzinę?! - pytam z udawanym przejęciem. - Na pewno za wczesną na bycie, aż tak wstawionym - marszczę brwi. - To się dla niej dobrze nie skończy. - Patrzę na Aidena. - Myślisz, że mogę jej zapłacić aby zeszła ze sceny i nigdy więcej nie śpiewała? - pytam żartobliwie i wybucham śmiechem.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Śmieję się lekko.
- O nie, nie bądź wredna - karcę ją rozbawiony.
Przez chwilę słucham jeszcze, jak dziewczyna... śpiewa, po czym nachylam się do Fleur i szepczę jej do ucha.
- Myślisz, że starczy ci pieniędzy, żeby ją przekupić? Mogę się dołożyć. - Krzywię się lekko, gdy "piosenkarka" o mało się nie przewraca i nie spada ze sceny.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Chichoczę zasłaniając usta.
- Wydaje mi się, że jeśli postawimy jej drinka to więcej nie wejdzie na scenę - mówię i przekręcam twarz w bok. Teraz nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów. - To wystarczające przekupstwo - dodaję.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Zastanawiam się przez chwilę i mrużę lekko oczy.
- Zdaje mi się, że jak wypije jeszcze jednego drinka to nie wejdzie nie tylko na scenę, ale również nigdzie indziej, nie uważasz?
Znowu te jej zielone tęczówki. Poważnie, nie rozumiem, jak to możliwe, że są takie intensywne. To jest hipnotyzujące. Znowu korci mnie by sięgnąć po aparat. Mam wrażenie, że Fleur byłaby moją ulubioną modelką.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Mam wrażenie, że Aiden chce coś zrobić. Widzę w jego oczach taki dziwny błyski i wydaje mi się, że wcześniej już go widziałam.
- Coś się stało? - pytam marszcząc brwi i odchylając się do tyłu, jednocześnie zwiększając odległość pomiędzy naszymi twarzami. - Zabawnie błyszczą ci oczy - stwierdzam z śmichem. - Aż chce się dowiedzieć o czym pomyślałeś!
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Odwracam wzrok trochę zawstydzony i patrzę na scenę.
- O niczym nie myślałem. - Kłamię. Uśmiecham się lekko. - Mówił ci ktoś, że masz śliczne oczy? Takie... inne i niespotykane - mówię, nadal patrząc na scenę, z której na szczęście zeszła już fałszująca dziewczyna.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Wydaje mi się, że jednak o czymś myślałeś - komentuję ale nie ciągnę dalej tematu. - Moja mama twierdzi, że zostałam opętana i kolor jest darem od szatana - tłumacze z lekkością aby zabrzmiało to jak żart, choć wcale tak nie jest. - No i oczywiście otrzymałam też dar manipulacji ludźmi... Bla, bla bla... - Wywracam oczami. - A mój tata uważał, że są po prostu ładne. - Wzruszam, rozbawiona ramionami. - Każdy ma inne zdanie na ten temat - śmieje się i zamawiam mocnego drinka.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Unoszę brew, wracając do niej spojrzeniem.
- Może dar manipulacji oczami działa tylko na mężczyzn? Skoro mówię ci o tym ja i mówił twój ojciec... - Śmieję się i wskazuję na jej drinka. - Dobre to? Potrzebuję trochę odwagi do śpiewania. - Uśmiecham się krzywo.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Unoszę szklankę z napojem do ust i upijam łyka. Nieco się krzywię ale zaraz potem czuję przyjemne ciepło w żołądku. Marszczę nos.
- Całkiem niezłe - odpowiadam. - Skoro ty to i ja. Ale nie wiem... Mam potwornie piskliwy głos - śmieje się. - W ogóle chyba ostatni raz kiedy byłam na karaoke to miałam z... 15 lat? Boże... To było tak dawno temu.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Zamawiam alkohol i wybucham śmiechem, gdy słyszę jej słowa.
- To się dobraliśmy. Ty masz piskliwy głos, a ja... Powiedzmy, że jak śpiewam, nie dałabyś mi 22 lat, tylko z 40. Już widzę ten duet. - Śmieję się jeszcze bardziej, tak, że ciężko mi się uspokoić. Biorę kilka oddechów. - Ja przychodzę tutaj na niemalże każde karaoke. Tylko tutaj pozwalają czasem zagrać coś swojego. Lubię się sprawdzić. - Uśmiecham się pod nosem.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Gwiżdżę pod nosem.
- No, no - mówię, unosząc brwi. - Piszesz i piosenki i muzykę czy ktoś ci pomaga? - dopytuję, stukając, za długimi jak na mnie paznokciami o szklankę.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Uśmiecham się. To jest akurat coś z czego jestem dumny.
- No w sumie i to, i to. Choć jeśli chodzi o muzykę, to piszę tylko na gitarę. Jeszcze nigdy nie próbowałem robić tego na kilka instrumentów. - Robię dziwną minę i upijam drinka. - Nie żebym potrafił grać na czymś poza gitarą. No i nerwami.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Każdy szanujący się człowiek powinien umieć grać na nerwach - potakuję z udawaną powagą. Obejmuję szklankę obiema dłońmi. - Też się chciałam kiedyś tam nauczyć grać na... Na czymkolwiek - śmieje się. - Ale jeśli chodzi o instrumenty to słoń mi na ucho nadepnął. W ogóle nie słyszałam gdzie robię błąd, a mój nauczyciel strasznie szybko się irytował. Wielka fioletowa żyłka wtedy pulsowała mu na czole - chichoczę i biorę parę łyków ze szklanki. - Ludzie nie mają do mnie cierpliwości. Ja się chciałam nauczyć, a on się wściekał... Co z tego, że potem już celowo popełniałam błędy - robię niewinną minę. - Ale na początku miałam dobre chęci - mówię na swoją obronę.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Unoszę brew, patrząc na nią i jednocześnie popijając drinka.
- Wiesz, że to zabrzmiało dla mnie jak wyzwanie? - Uśmiecham się, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jest to uśmiech dziecka, któremu nie powinno się dawać zapałek.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Ty faktycznie masz ochotę pójść ze mną na dno - mówię pod nosem i wywracam oczami. - W sumie nie wiem czy mam jeszcze chęci na naukę. Z czasem zaczęły mnie interesować inne rzeczy, a gitara poszła w niepamięć. - Macham ręką.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
[ Wygenerowano w 0.044 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.19 MB (Maksimum: 1.54 MB) ]