Nie jesteś zalogowany na forum.
- No jasne, Aiden. Przecież nie zaprzeczam - odpowiadam równie poważnym tonem co on. Zamawiam piwo i upijam duży łyk ze szklanki. - A tak na poważnie - mówię po chwili. - Próbowałeś się jakoś wypromować? - pytam unosząc brew.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Kręcę głową.
- Trochę tutaj śpiewam i gram. No i w innych miejscach. Ale traktuję to raczej jako hobby. - Siadam na stołku barowym. - Wolę chyba robić zdjęcia i z moją przepiękną twarzą zostać poza zasięgiem obiektywu. - Śmieję się.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Prycham.
- Dramatyzujesz. Można przecież nagrać piosenkę i wcale się w niej nie pokazywać. W sensie w teledysku - mówię szybko, biorąc jeszcze dwa łyki ze szklanki. Rozglądam się po sali.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Unoszę brew.
- Zawsze mogę wynająć aktora, który grał Gandalfa, żeby udawał, że śpiewa. Nikt by się nie połapał, że to mój głos.
(wcale nie mówiłam o teledysku do Listen to the man)
https://www.youtube.com/watch?v=ZS0WvzRVByg
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Chichoczę.
- Masz przynajmniej jakiś ciekawy pomysł - śmieje się. Zsuwam się z krzesła. - Muszę iść do toalety. Zaraz wracam - mówię i powoli przedzieram się przez coraz to bardziej pijany tłum.
Nie wiem jak to możliwe ale wychodząc z toalety zauważam znajoma twarz. Mężczyzna przez chwilę na mnie patrzy i już wydaje mi się, że nie będzie żadnej spiny. I właśnie to jest mój błąd. Cholera.
Facet zaczyna za mną iść. A ja czym prędzej uciekam. Dopadam do blatu.
- Mam kłopoty - mówię szybko zerkając za siebie z niepokojem.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Podnoszę wzrok, gdy widzę kolesia, który gonił ją wcześniej.
- Cholera - mruczę. - Czemu mnie to nie dziwi?
Rozglądam się za jakąś kryjówką, ale jak na złość nie ma miejsca.
- Jakieś pomysły? - Pytam szybko.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Wychodzimy. Natychmiast - mówię twardo i ruszam w stronę wyjścia, zastanawiając się co to za typ. Kojarzę go ale nie mogę powiązać z niczym. Chyba moja lista wrogów się przepełniła i on się już na niej nie zmieścił. Oby tylko nie miał kolegów do pomocy bo będzie kłopot.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Ruszam za nią.
- Chyba lepiej byłoby, żeby moje 195 wzrostu zostało w środku - mruczę.
Zastanawiam się przez chwilę.
- Myślisz, że damy radę dotrzeć do akademika zanim nas złapie? - Mówię, idąc coraz szybciej.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- Nie dogoni nas - mówię z pewnością. - Na pewno nie dogoni mnie - zerkam na Aidena. - Powinno nam się udać. No chyba, że mieszkasz w innym akademiku niż mi się wydaje - śmieje się nerwowo pod nosem.
Próbuję przyspieszyć jeszcze bardziej ale tłum mi w tym zdecydowanie nie pomaga.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
- Chodź! - Komenderuję, łapię ją za rękę i skręcam w boczną uliczkę, która prowadzi na skróty do akademika.
Nawet nie oglądam się za siebie, żeby zobaczyć, czy ktoś nas goni.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Jest już... trzecia nad ranem? Ale się zasiedziałem. Ale jedna kolejka shotów i druga i czwarta... I teraz świat wydaje się trochę mniej smutny.
- Doleeewke! - krzyknąłem na barmana.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Spojrzałem zmęczony na jedynego gościa. On sobie jaja robi?!
- Nie ma mowy. Zaraz zamykamy, masz się stąd wynosić - powiedziałem twardo.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Nie mam doookąd wrócić... - jęknąłem. W akademiku... źle się czuję sam. Sam, sam, cały czas sam... Spojrzałem na barmana. - Gdzieeee mam się podziać...?
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
- Na ulicy, jak wszyscy Ci którzy nie mają się gdzie podziać - fuknąłem. - A teraz wynocha! - rzuciłem głośniej zirytowany. Kolejny bezmózg który szuka czegoś na dnie kielkiszka.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
Poderwałem się na krześle, ale nie miałem siły wstać. On był dla mnie taki nie miły...
- Tooo że krzyyyczysz... nie znaaaczy, że Cię słuuuchają... - burknąłem chowając twarz w rękach.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
Już chciałem go wytargać za te cholerne kłaki, gdy coś mnie tknęło. "To, że głośno krzyczysz, nie oznacza, że zostaniesz wysłuchany". Tak mówił do mnie tylko...
- Jonathan... - mruknąłem cicho patrząc uważniej na nieznośnego klienta.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Nieeee... nazywam się Ryyderrr... A Ty tooooo? - odsłoniłem twarz i mrużąc oczy spojrzałem na gościa za ladą. - Znaaam cieeee?
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
- Nie. Nie znasz mnie Ryder... - burknąłem i otrząsnąłem się szybko. - Rusz dupe i zmiataj stąd, ale już!
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
Próbowałem zsunąc z wysokiego stołka, ale efektem były tylko mdłości. Po wymiotach przewróciłem się na podłogę.
"Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał on strachu przed prawdą."
Offline
- Ja pierdole... - syknąłem. Przeszedłem przez blat i spojrzałem na obrzyganego chłopaka. No kurwa po prostu zasnął! Nie mogłem go tak zostawić...
Z obrzydzeniem złapałem go pod ramie, a ten nawet nie jęknął. Spał jak zabity. Wyrzucić go na dwór, choć... temperatura powietrza dawno spadła poniżej zera.
Ze złością sam na siebie zacząłem wloc chłopaka - Rydera - za sobą.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
[ Wygenerowano w 0.027 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1010.43 kB (Maksimum: 1.3 MB) ]