Nie jesteś zalogowany na forum.
Patrzę na blat z ciastkami.- I poproszę jakieś dobre ciacho. Jakie pan poleca?- ponownie się uśmiecham.
Offline
Uśmiecham się do dziewczyny.
- Wszytskie są wyborne - zauważam. - Ale najlepsze moim zdaniem są te czekoladowe - mówię ciszej jakbym zdradzał sekret.
Offline
- To ja wezmę czekoladowe, wierzę na słowo, że będzie pyszne.- mrugam do mężczyzny i wyciągam portfel.
Offline
- Na wynos, czy zjesz tutaj? - pytam wyciągając tackę z ciastem czekoladowym.
Offline
- Hmmm..- zastanawiam się i patrzę na zegarek.- Wezmę na wynos, za chwilę mam wykład.- marszczę brwi.
Offline
Pokiwałem głową.
- Gdzie studiujesz? Lincoln, Columbia...? - wymieniam wszystkie najbliższe uniwerki.
Offline
- Columbia.- odpowiadam lekko się uśmiechając.
Offline
Pokiwałem głową podając jej papierową torbę z ciastkami.
- Dobra szkoła. Nie przyjują tam byle kogo - stwierdziłem i powiedziałem ile się należy.
Offline
Kiwam głową- Dokładnie, w sumie bardzo mi się tam podoba. A ty oprócz pracy, gdzieś studiujesz?- pytam i podaję mu pieniądze z wliczonym napiwkiem.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nie wszyscy mają możliwość studiowania - powiedziałem bez cienia przykrości.
Offline
- Rozumiem, chętnie bym jeszcze pogadała ale muszę się zbierać, zaraz mam lekcję z upierdliwym profesorem.- wzdycham i oddalam się w stronę wyjścia zostawiając na blacie okulary przeciw słoneczne.
Offline
Pokiwałem głową i odstawiłem tackę tackę ciastem. Potem zauważyłem na blacie okulary przeciwsłoneczne. Musiały należeć do tamtej dziewczyny.
Wychodzę z kawiarni z okularami i rozglądam się po ulicy. Zauważam ją więc podbiegam.
- Przepraszam...? Zostawiłaś je - zauważam zwracając okulary.
Offline
- O matko, ogromnie dziękuję. Jestem taaka roztargniona.- śmieję się i odbieram okulary.- Jestem Grace.- uśmiecham się.
Offline
Również się uśmiecham.
- Harry... który akurat pracuje... - zacząłem się cofać - Na razie Grace - pomachałem jej i w podskokach wróciłem do kawairni.
Offline
- Paa.- macham i wsiadam do samochodu.
Offline
Pracowałem z rana więc było mnóstwo studentów śpiesząych na wykłady i zamawiających hektolitry kawy. Lubię jak jest tłok dookoła i się wiele dzieje, ale drzwi praktycznie się nie zamykały. Co jakiś czas mogłem odetchnąć, ale zwykle nie ma długo ponieważ zaraz przychodził ktoś nowy.
Offline
Gdy mam przerwę w wykładach wchodzę do do kawiarni w której niemal od razu odszukuję Harrego.- Heej, mam coś dla ciebie.- uśmiecham się i wskazuję na ładnie zapakowany pakunek.- Twoja bluza, uprana, wyprasowana i pozszywana.- uśmiecham się.- Można powiedzieć, że prawie jak nowa.- śmieję się.
Offline
Uśmiecham się szeroko.
- Żartujesz? Boże uwielbiam Cię - śmieje się i rozpakowuje pakunek. Moja stara zniszczona bluza teraz wygląda tak jak w dniu kiedy ją dostałem. Pachniała owocami i była niewiarygodnie miękka. - Naprawdę nie musiałaś tego robić.
Offline
- Oj to nic takiego, lubię pomagać.- wzruszam ramionami z uśmiechem.- Mogę powiedzieć, że sama uprałam i uprasowałam ale niestety zszyła ją moja gosposia.- stwierdzam.- Ja kompletnie nie umiem szyć. Po moim zaszyciu dziur by wyglądała gorzej niż przedtem z dziurami.- kręcę głową.
Offline
Zaśmiałem się. Gosposia? Czyli dziewczyna musi być dziana.
- I tak jestem niezmiernie wdzięczny... jeśli miałabyś czas możesz chwilę zaczekać. Muszę tylko ogarnąć panujący tutaj chaos, a potem poświce tobie całą uwagę - mrugnąłem do niej rozbawiony. - Zamawiasz coś?
Offline
- Oczywiście z chęcią zaczekam ale mam tylko półtorej godziny bo mam jeszcze kolejny wykład- uśmiecham się.- Poproszę latte i wybierz mi jakieś pyszne ciacho.- mówię i oddalam się w stronę stolika.
Offline
Pokiwałem głową i zająłem się kolejnymi zamówieniami. Kiedy się przerzedziło wziąłem latte i ciastko czekoladowe i zaniosłem je do stolika Garce. Ustawiłem je przed dziewczyną sam dosiadając się do niej.
- Pyszne ciastko to cistko czekoladowe - uprzedziłem.
Offline
- Chcesz trochę? Podzielę się, sama nie zjem takiego ogromnego kawałka.- śmieję się.- Chyba, że w pracy nie wolno ci jeść tego co sprzedajesz.- kręcę głową.
Offline
- Ciii - kładę palec na usta. - Udawajmy, że nie jestem w pracy, okej? - zapytałem rozbawiony i trochę zmęczony. Harowałem od 6. - W sumie chętnie przyjmę twoją propozycję.
Offline
- Okej, jakby ktoś pytał jesteś moim chłopakiem a sprzedawca gdzieś zniknął.- śmieję się.- A i przynieś jeszcze jedną łyżeczkę.- uśmiecham i upijam łyk kawy.- Mmm znowu pyszna.
Offline
[ Wygenerowano w 0.027 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.01 MB (Maksimum: 1.34 MB) ]