Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokiwałem głową i wstałem zaraz wracając do Grace. Nachylając sie skubie trochę jej ciasta i uśmiecham się kiedy rozpływa mi się w ustach.
- Dlatego to moje ulubione ciacho - uśmiecham się przymykając oczy.
Offline
- Widać, że ulubione. Ubrudziłeś się aż.- chichoczę i delikatnie opuszkiem palca czyszczę go tam gdzie się ubrudził.
Offline
Śmieje się.
- Dzięki mamusiu - śmieje się kręcąc głową. - Wyczuścisz, wypierzesz... zazdroszczę twojemu facetowi - stwierdzam. Raczej proste że taka miła i naprawdę ładana dziewczyna jest już zajęta.
Offline
- I tu cię zdziwię. Jeszcze nigdy nie byłam zakochana.- kręcę głową- Rodzice trzymali mnie pod kloszem, zero chłopaków aż do rozpoczęcia studiów.- przewracam oczami.
Offline
Zakrztusiłem się ciastkiem.
- Nigdy? - powtarzam jak echo. - To straszne! Jeszcze nigdy nie przeżyć choćby takiej dziecięcej miłostki... to wręcz niemożliwe!
Offline
- Niestety nawet bardzo możliwe.- wzdycham.- Ale teraz na studiach, mam szansę się wreszcie w kimś prawdziwie zakochać.- mówię trochę rozmarzona.
Offline
- To... to nieźle - unuszę brwi. - Ale dlaczego niby tak Cię pilnowano? Przecież to straszne... - zauważam.
Offline
- Szczerze? Mam bardzo nadopiekuńczych rodziców, ale za zrobili by dla mnie wszystko.- uśmiecham się. Taak zrobili by wszystko oprócz zerwania tych głupich zaręczyn. Nie zamierzam się do tego przyznać, ten ciołek dla mnie nie istnieje.
Offline
Pokiwałem głową.
- No tak... Z rodziną nie wygrasz - wzruszyłem ramionami. Nabrałem na łyżeczkę trochę ciasta i przysunąłem do jej ust. - Ale przynajmniej nikt się na mnie nie wścieknie za to - usmiechnąłem się szeroko.
Offline
- A niech tylko ktoś spróbuję.- śmieję się i zjadam zawartość łyżeczki.- Mmm serio dobre.- kiwam głową z aprobatą.
Offline
- Taa... - chwilę zapatrzylem się na blomdynkę, ale zaraz wróciłem do rzeczywistości. - Dobra, koniec przerwy. Zresztą nie chcę też byś się spóźniła przeze mnie na wykład.
Offline
- Oj nie pierwszy i nie ostatni raz.- wzruszam ramionami.- Mam nadzieję, że nie dostanie ci się za jedzenie ciastka klientką. Ja jak coś biorę wszystko na siebie.- uśmiecham się.
Offline
- Zapomniałaś. Ja tutaj wcale nie pracuje. I wcale nie jestem już potrzebny za kasą - upomniałem ze sztuczną powagą zbierając naczynie ze stołu.
Offline
- Oczywiście wcale, nie jesteś potrzebny.- chichoczę.- Dobra tutaj masz mój numer jak byś kiedykolwiek czegoś potrzebował.- podaję mu serwetkę na której napisałam numer telefonu, swoje imię i nazwisko oraz maleńkie serduszko.
Offline
Biorę serwetke do ręki i uśmiecham się szeroko.
- Do zobaczenia Grace - żegnam machając serwetką.
Offline
- Paa, czekam kiedyś na telefon.- uśmiecham się do po raz ostatni i wychodzę z kawiarni szukając w torebce kluczyka do samochodu.
Offline
Wchodzę do kawiarni zerkając na zegarek i wygładzając elegancką sukienkę. Kurde mało czasu. Nie zważając na klientów, wpycham się na sam początek kolejki.- Harry jest twój szef teraz? To bardzo ważne.
Offline
Widzę Grace ubraną w olśniewającą suknie. Przez chwilę tracę rezon, ale zaraz się opanowuje.
- Em... jest, jest... Miles? - wołam tyczkowatego faceta i wskazuje na Grace. - Ta Pani do Ciebie...
Offline
- To więc tak ja jestem Grace Benett i pilnie potrzebuję porwać pańskiego pracownika do końca dnia.- uśmiecham się lekko.
Offline
Widzę jak Miles marszczy nos.
- Z jakiego powodu miałbym zwolnić pracownika ze zmiany?
Offline
- Hmm to naprawdę sprawa życia i śmierci. Gdyby tak nie było to bym nie prosiła. Naaprawdę baaardzo bardzo proszę.- robię proszącą minę ( oczy kota z shreka i uśmieszek niewiniątka.)- No bo Harry jest moim chłopakiem i moi rodzice organizują bardzo ważne przyjęcie na którym chcieliby by poznać.- zręcznie kłamię, na szczęście studiuję aktorstwo.
Offline
Miles dziewnie się na mnie spojrzał, a ja uśmiechnąłem się lekko. "Chłopak"? Bal? To jakieś szyfry?
- No dobrze, skoro to taka nagła sprawa... - szef machnął ręką. Pokiwałem głową i wziąłem tylko swoją torbę z zaplecza i wróciłem do Grace.
- Świetnie wyglądasz - palnąłem na dzień dobry.
Offline
- A dziękuję a teraz choć bo musimy iść do sklepu z garniturami. Serio mamy przyjęcie do zaliczenia.- śmieję się i ciągnę go za rękę w stronę wyjścia.
Offline
Marszczę brwi.
- Może moja dziewczyna powie mi o co jej chodzi? - proponuje. - Grace? Nie jestem raczej typem uroczystych hali...
Offline
- To będzie zwykłe przyjęcie. Moja babcia z dziadkiem co roku je organizują. I co roku jest straasznie nudne, głównie są tam starsze osoby nawet nie wiem z okazji czego jest ono organizowane- wzdycham.- Więc pomyślałam, że może zechciałabyś mi towarzyszyć, zamiast spędzać dzień w pracy. A z tobą na pewno nie będę się nudziła.- uśmiecham się lekko.
Offline
[ Wygenerowano w 0.032 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.03 MB (Maksimum: 1.35 MB) ]