Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
- Obiecuję - potakuję Jessie i przytulam ją. Całuję przelotnie w usta. - A ty się masz już tak nie złościć - mówię jej wcześniejszym tonem i śmieje się krótko.
Offline
- No dobrze, ale nic poradzę na to, że jestem zazdrosna.- uśmiecham sie słodko i wtulam w chłopaka.
Offline
Matko już święta. Jak ten czas szybko minął, zdecydowanie za szybko. Zerkam na zafoliowaną choinkę i leżące wokół niej pudełka z bombkami. Opieram się o regał i czekam na znajomy dźwięk dzwonka do drzwi. Dean powinien być lada chwila...
Offline
Dzwonię do drzwi, a Jess otwiera momentalnie.
- Przyznaj się ile czekałaś pod tymi drzwiami? - pytam ze śmiechem, nachylając się i całując dziewczynę w policzek.
Offline
- Na ciebie? Całą wieczność.- śmieję się.- Widzisz ten krzak na środku salonu prawda? Musisz mi go pomóc ubrać.- stwierdzam z uśmiechem.
Offline
Kładę wszystko co trzymam w rękach na ziemi. Ściągam kurtkę i rzucam ją na kanapę.
- Ten krzak? A co to jest? - pytam z głupim wyrazem twarzy. - Ja muszę odpocząć - rzucam z przekąsem, uśmiechając się złośliwie do dziewczyny i ciężko opadam na kanapę.
Offline
- A takie tam zielone drzewko.- wzruszam ramionami i ładuje muszę na kolana.- Czy to sobie myślisz, że ja ci pozwolę odpocząć?- śmieje się.- Oj kochanieńki odpoczniesz sobie w nocy... Albo nie jednak nie odpoczniesz.- mówię mu na ucho.
Offline
- Tak też myślałem, moja droga - stwierdzam z poważną miną. - Dlatego postanowiłem, że oleję twoje drzewko i się teraz przekimam - dodaję. - A no właśnie, zapomniałem... Gdzie mój obiad? - pytam i nie mogąc się powstrzymać wybucham śmiechem. - Tylko nie mów, że nie gotowy... - grożę, rozbawiony.
Offline
- Jeśli olejesz nasze drzewko przekimasz się na kanapie.- mówię z niewinnym uśmieszkiem.- A co do naszego cudownego obiadu, to na swoją obronę mam numer do dobrej restauracji..
Offline
Znów parskam śmiechem.
- Studenckie życie - podsumowuję. - Dobra - mówię i łapię dziewczynę pod plecami i kolanami. Podnoszę się do góry, a ona zaskoczona chce obciąć mnie za szyję, jednak za późno bo ja rzucam ją z powrotem na kanapę. - Leż sobie a ja się zajmę... Krzakiem.
Offline
- Oh jak wygodnie i mam nawet niezłe widoczki, szczególnie jak stoisz plecami do mnie.- śmieję się i opieram twarz na ręce.- Pamiętaj o dużej ilości światełek.- dyryguje starając się powstrzymać chichot.
Offline
- Pff - fuknąłem pod nosem. - Krzaczek stoi? Stoi. To se sama go udekoruj. - Nachylam się nad dziewczyną. - I gdzie ten obiad? - spytałem rozbawionym głosem i pocałowałem ją namiętnie w usta.
Offline
- Hmm chyba gdzieś zbłądził w drodze do nas.- szepczę mu prosto w usta i oddaję pocałunek.- A krzaczek i tak pomożesz mi dekorować.- uśmiecham się słodko.
Offline
- O nie, nie. Krzaczek może poczekać - mruknąłem całując jej szyje.
Offline
'Omg omg o jezu ja mam pisać takie sceny z głupawką o jezu hahaha"~~ Autorka
-Hmm jeśli tak stawiasz sprawę, to drzewko zdecydowanie może poczekać.- mruczę i nieco naprężam szyje pod pocałunkami.
Offline
Odchylam się.
- Albo wiesz co... Krzaczek jednak nie może czekać - stwierdzam ze złośliwym uśmiechem i odsuwam się od dziewczyny. - Może zrobisz coś do picia, kobieto? - pytam z udawaną niecierpliwością.
Offline
- No eeej, to podchodzi po znęcanie się.- śmieję się i robię smutną minkę. Podnoszę się do pozycji siedzącej i zakładam ręce na piersi.- A co byś chciał do picia, mężczyzno?
Offline
Uśmiecham się. Opieram dłonie po bokach.
- Mhm, kochanie... Nalej cokolwiek, a ja sprawdzę te cholerne lampki. Jak nie będą działać to obcuję ci że wylecą przez okno.
Offline
- Umm cokolwiek czyli soczek pomarańczowy też się liczy?- mrugam rzęsami.- No eej, nie wywalaj lampek to pamiątka po cioci.- śmieję się.
Offline
Podłączam lampki do prądu.
- Szlag, po co ci niedziałające lampki? - pytam, wzdychając. Odłączam je i ruszam w stronę okna. - Mam zamiar spełnić obietnicę.
Offline
- A może lubię niedziałające lampki?- unoszę brew- Taki tam mały fetysz.- śmieje się i idę za nim do okna.
Offline
- Nie no proszę cię, Jess. Serio? - pytam zerkając to na okno to na lampki. - Kupie ci nowe.
Offline
- Eh no dobra, ale staraj się nie trafić w nikogo. Albo najwyżej ktoś dostanie niedziałającym prezentem świątecznym po głowie.- śmieje się.- A jak się zajmiemy panem krzakiem to co planujesz robić?- lekko przegryzam wargę.
Offline
Uśmiechnąłem się, a uśmiech zdradził wszystko.
- Coś na pewno wykombinujemy - powiedziałem uwodzicielsko i rzuciłem lampki na podłogę. - Zrezygnuje jednak z tego rzucania przez okno. Niech sobie poleżą tu.
Offline
-Powieś kilka bombek i zawieś gwiazdę na czubek a ja pójdę zrobić coś do picia.- komenderuję.- A potem, możesz się zająć mną.- dodaję nieco ciszej, zmieniając ton głosu na bardziej czuły.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna