Nie jesteś zalogowany na forum.
Zajmuję wolne miejsce i uśmiecham do dziewczynki, która zadała pytanie.- Tak a co nie ładny?
Offline
Scarlett prawie skacze po krześle.
- Nieeee! Jest świetny! Nigdy nie widziałam Harry'ego w garniturze! - pisnęła, a ja tylko pokiwałem głową ze śmiechem.
Kiedy zjedliśmy dziewczynki zaczęły wymieniać za co są sobie wdzięczne, a mała Rose podeszła do Grace i coś wyszeptała jej na ucho.
Offline
Nachylam się w stronę dziewczynki i kręcę głową.- Słoneczko, niestety nie jestem z twoim bratem.- mówię jej na ucho
Offline
Rose spojrzała na Grace z dziwnym uśmiechem i podbiegła do mnie. Gdy dziewczynki skończyły zaczęły zanosić naczynia do kuchni. Ja podeszłem do Grace.
- Dzięki, że nie zwiałaś po naszej kłótni - westchnąłem do dziewczyny stając trochę dalej by siostry nie słyszały.
Offline
- Jestem przyzwyczajona do kłótni.- wzruszam ramionami.- Ogromnie przepraszam, że ci się tak wprosiłam w ostatniej chwili.- uśmiecham się smutno.
Offline
- Spoko - wzruszyłem ramionami. - Musiałaś mieć powód - uznaje.
Offline
- Taak, ale nie mam zamiaru zamęczać cię moimi problemami, kiedy wiem, że swoich masz pełno.- uśmiecham się.
Offline
Kręcę głową.
- Mów. Jeśli będziesz się dusić nic Ci to nie da... - stwierdzam.
Offline
- Hmm to naprawdę nic ważnego.- wzruszam ramionami.- Po prostu rodzice zrobili imprezę dla połowy miasta, na której zaczęli prać nasze prywatne brudy. Potem rodzice zaczęli się kłócić o pieniądze.- przewracam oczami.
Offline
Westchnąłem ciężko.
- Plus braku pieniędzy... przykro mi - uśmiechnąłem się słabo do dziewczyny.
Offline
- Pieniądze naprawdę nie są najważniejsze, ale wychodzę z założenia, że jak już się je ma to nie trzeba ich wydać na jakieś niepotrzebne nam rzeczy, tylko na przykład ofiarować charytatywnie.- uśmiecham się.
Offline
Pokiwałem głową.
- Taa...
Do pokoju wpadły dziewczynki.
- Grace... mówiłaś, że masz prezenty... - pisnęła Scarlett.
Offline
- A taak, mam prezenty.- uśmiecham się i podaję dziewczynkom ładnie zapakowane pakuneczki.- Proszę, mam nadzieję, że wam się spodobają.
Offline
Zaczęły się piski, a gdy emocje opadły wszytkie poszły na górę oglądać prezenty. Scar wzięła na ręce Mary która w trakcie sprzątania zasnęła.
Podkasałem rękawy.
- Chcesz mi pomóc pozmywać? - spytałem się ze śmiechem Grace.
Offline
- Oczywiście.- kiwam głową.- A masz może jakiś fartuszek albo coś w co mogłabym się przebrać?- wskazuję na moją elegancką sukienkę.
Offline
Zaśmiałem się.
- Jasne - Podeszłem do jednej z szuflad i wyciągnąłem fartuszek mamy... mojej biologicznej...
- Daj, zawiąrze go - zaoferowałem stając za dziewczyną i wiążąc sznurki na jej tali.
Offline
- Dziękuję.- uśmiecham się.- To co gdzie zmywarka?- unoszę brew.- Nie no żartuję.- śmieję się
Offline
Westchnąłem
- no mam nadzieję że żartujesz - przewróciłem oczami. Nalałem wody do zlewozmywaka i zaczacząłem namaczać talerz. - Gdy umyje to Ty wytrzesz, okej?
Offline
- Okej.- uśmiecham się a następnie opieram o bat i biorę ściereczkę.
Offline
Przez dłuższą chwilę w ciszy zmywamy naczynia. W końcu czuję jak powoli robi mi się cimno przed oczami.
- Chcesz odpocząć...? - pytam opierając o blat.
Offline
- A ty? Wszystko dobrze?- spoglądam na niego z troską odkładając wytarty talerz.
Offline
Przecieram oczy.
- Bywało lepiej... - mruknąłem zmęczony.
Offline
- Idź się połóż, odpocznij. Ja tutaj dokończę sprzątać i zajmę się dziewczynkami.- mówię z słabym uśmiechem.
Offline
Kręcę głową.
- Nie ma mowy... dam sobie radę - stwierdzam z uporem i uśmiecham się do niej by pokazać, że wszytko w porządku.
Offline
-Harry... połóż się i odpocznij. Zrób to dla mnie.- uśmiecham się słodko i robię minę kota z shreka.- Dam sobie rade.
Offline