Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokręciłem głową. Z drugiej strony naprawdę pedałem z nóg...
- Ale tylko godzinka - zastrzegłem. - I jakby coś się stało natychmiast mnie budzisz, jasne?
Offline
- Jasne .- uśmiecham się.- A teraz dobranoc.- mówię i zabieram się kończenie zmywania.
Offline
Zaciskam usta, ale w końcu zostawiam ją samą w kuchni i kieruję się do salonu. Tam siadam ciężko na kanapie i momentalnie odpływam...
Offline
Wycieram wszystkie talerze i po krótkim sprawdzaniu szafek chowam, je tam gdzie powinny być. Przecieram jeszcze blaty mokrą ściereczką i kieruję się w stronę salonu. Przykrym śpiącego Harrego kocem znalezionym niedaleko kanapy a potem idę w stronę pokoju dziewczynek. Wchodzę do niego i siadam obok nich na podłodze a one wciągają mnie do swojej zabawy.
Offline
Budzę się gwałtownie wyrwany z koszmaru i zerkam na zegarek. Dwie godziny. Dłużej niż zamierzałem...
Wstaję i idę na górę. W pokoju sióstr jest cisza jak nigdy. Okazuje się, że obie dziewczyny śpią, a Grace oparta o łóżko Rose, także odleciała. Podszedłem do niej i uniosłem ją na rękach. Przeniosłem do swojego pokoju i położyłem na jednym z pustych łóżek i delikatnie potrząsnąłem nią.
- Grace...?
Offline
Otwieram oczy i rozglądam się dookoła. Matko nie jestem u siebie w domu, czyli musiałam zasnąć pilnując dziewczynek.- Jezu, przepraszam, zasnęłam.- kręcę głową i ukrywam twarz w dłoniach.
Offline
Śmieje się.
- Spoko, to ja zaspałem... - przyznaje. - Dzięki, że się zaopiekowałaś nimi...
Offline
- Naprawdę, żaden problem. To świetne dziewczynki, mogę nawet częściej przychodzić i się nimi opiekować aby cię trochę odciążyć.- uśmiecham się i podnoszę do pozycji siedzącej.
Offline
- Nie... dam radę, masz swoją rodzinę, nie powinienem Cię obciążać swoją - uśmiechnąłem się do niej ciepło.
Offline
- Opieka nad nimi to będzie zdecydowanie przyjemność a nie obciążenie.- stwierdzam bawiąc się bransoletką.
Offline
Westchnęłem.
- Grace, jesteś kochana, ale... nie mogę Cię tak obarczać - zauważyłem.
Offline
- Owszem Harry, możesz, z chęcią się czasami zajmę dziewczynkami albo czasem mogę je zabrać na jakąś wycieczkę po mieście.- uśmiecham się słodko.
Offline
- Nie. Nie mogę Cię o to prosić...
Offline
- Harry... przecież widzę, jak się przemęczasz dla rodziny. Proszę pozwól mi coś dla siebie zrobić.- mówię i delikatnie niepewnie go głaszczę po policzku.
Offline
Patrzę na nią z uśmiechem.
- Ależ robisz bardzo dużo. Mam przynajmniej możliwość pogadania z kimś kto nie jest dzieckiem, albo moim szefem - śmieje się cicho.
Offline
- To w takim razie chcę robić jeszcze więcej. Chcę być twoją prywatną darmową nianią do dzieci- mówię nie przestając głaskać go po policzku.
Offline
Znów się śmieje rozluźniając pod jej dotykiem. Kiedy ja ostatnio miałem kogoś takiego...?
- Nie... nie musisz. Masz studia, a jeśli zaczniesz zajmować się dziewczynakami to nie starszy już czasu dla mnie - patrzę na nią ze sztuczną przykrością.
Offline
-Oj o to się nie martw, dla ciebie zawsze jakoś znajdę czas. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.- uśmiecham się i na chwilę przestaję gładzić jego policzek.
Offline
- Pozbywać się Ciebie? W żyyyyciu - zaśmiałem się. - Jesteś przydatna - szczerzę się do niej.
Offline
- W czym jestem przydatna? Jak na razie jeszcze nic nie zrobiłam, oprócz tego, że ci się na święta wprosiłam.- śmieję się
Offline
Śmieje się.
- Jesteś tu - zauważam i obracając głowę, całuję ją delikatnie w wewnętrzną stronę dłoni.
Offline
Na moją twarz wstępuję delikatny rumieniec gdy Harry całuję moją dłoń.- To naprawdę nic wielkiego.- uśmiecham się nieśmiało wpatrując mu się w oczy.
Offline
- Zabawne. Tylko ty tak sądzisz... dziewczynki Cię uwielbiają, nie zniechęcił Cię Terry... - kilka razy całuję ją w dłoń i palce.
Offline
- Nie przesadzaj, nie jestem jakimś ideałem.- kręcę głową. Jestem tylko bogatą kłamczuchą z narzeczonym wybranym przez rodziców. Ale o tym mu w życiu, nie powiem.- A dziewczynki są kochane.
Offline
Śmieje się sennie. Oczy mi się kleją, a ja dalej całuję jej dłoń. Zaczynam iść pocałunkami coraz wyżej wzdłuż ręki.
- Skromność to bardzo dobra cecha. Powinnaś jednak choć raz zobaczyć ile dobra zrobiłaś wokół siebie...
Offline