Nie jesteś zalogowany na forum.
I'm not afraid of moving on or letting go. It's just hard to say goodbye to what I know.
Offline
Wbiegam na oddział ratunkowy i podchodzę do recepcjonistki. Pytam o wszystko, co się da, a potem idę korytarzem, rozglądając się nerwowo wokół siebie.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
Zrywam się z krzesła w korytarzu gdy zauważam Chase'a. - Jesteś. - oddycham z ulgą i przytulam go.
Offline
Levi nie jest dużo niższy ode mnie. Ale w tym momencie mam wrażenie, że znów jest siedmiolatkiem z metrem dwadzieścia wzrostu. Obejmuję go, po czym odsuwam się. - Długo tu siedzisz?
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- Z pół godziny. - kręcę głową - Jeszcze nic nie wiem. - uprzedzam jego pytanie
Offline
- Gdzie rodzice? - pytam, patrząc po ludziach na korytarzu
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- Gadałem z ojcem dziesięć miut temu. Miał wstąpić po mamę i przyjechać. - wzruszam ramionami - Tak mi powiedział.
Offline
Kiwam głową ze zrozumieniem i siadam na krześle, chowając twarz w dłoniach.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
Kładę rękę na plecach brata. Jest rozbity. Całkowicie. Wzdycham. To nie będą najprzyjemniejsze święta.
Zauważam w lekarza wychodzącego z sali, pod którą siedzimy. - Co z nim? - pytam, wstając
Offline
Podnoszę głowę i spoglądam na lekarza. - Z tego co udało nam się ustalić, państwa brat ma połamane obie nogi, każdą przynajmniej w dwóch miejscach. Musiały zaklinować się pod kierownicą. Prawy bark strzaskany, będzie trzeba operować. Chłopak ma połamane żebra i złamaną szczękę. Oprócz tego wstrząs mózgu. - słowa lekarza wcale nie poprawiają mi humoru. Znów chowam twarz w dłoniach.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
Przenoszę wzrok z lekarza na Chase'a i z powrotem. - Czy są jakieś dobre wieści, oprócz tego, że Parker żyje? - pytam mężczyzny, a on uśmiecha się słabo. - Na szczęście miednica wyszła cało i narządy wewnętrzne nie ucierpiały. - doktor kiwa głową - Państwa brat miał duże szczęście. Uderzenie w bok samochodu to najniebezpieczniejszy rodzaj wypadku.
Offline
Nie słucham ich. Nie jestem w stanie się skupić. Patrzę tępo w podłogę. Nawet nie zauważam, kiedy lekarz odchodzi, a Levi znów siada obok mnie.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
Kilka minut później pojawiają się rodzice. Dopiero teraz czuję, że oczy mi się szklą. Podbiegam do mamy i przytulam się do niej, pociągając nosem.
Offline
Maya: Głaszczę syna po włosach. - Wszystko w porządku. - mówię niepewnie i spoglądam na Chase'a. Przenoszę wzrok na męża, który nerwowo rozmawia przez telefon.
Ryan: Rozłączam się. - Dureń. - mruczę i chowam telefon do kieszeni. Nie wiem, jak oni wybierają członków NYPD, że są tam sami idioci. Spoglądam na Charlesa. - Co z nim? - pytam rzeczowo.
Offline
Ojca zauważam dopiero gdy go słyszę. Wstaję i wyjaśniam mu pokrótce to, co przekazał mi lekarz.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
Chase mówi co i jak, a mama totalnie się rozkleja. Tato pomaga jej usiąść na krześle i obejmuje ją. Podchodzę do brata. - Dajmy im moment. - kiwam głową w stronę rodziców.
Offline
Powolnym krokiem podążam za bratem. Mogłem z nim jechać...
/ze dwie godziny później/
Siedzę po salą i przysypiam ze słuchawkami w uszach, kiedy ponownie pojawia się lekarz. - Zrobiliśmy co w naszej mocy. - mówi tylko i robi miejsce w drzwiach. Zrywam się z krzesła i jako pierwszy wchodzę do sali. Gdy widzę Parkera, zapominam jak oddychać. Wygląda okropnie. Łzy zbierają mi się w oczach i zaczynam płakać. Siadam na krześle przy jego łóżku i wpatruję się w niego.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
Ryan: Staję w rogu i przyglądam synom. Kręcę głową zły i przytulam Mayę. - Muszę wracać do pracy. - szepczę cicho
Maya: Nie ma sensu go zatrzymywać. Kiwam głową w milczeniu i puszczam go, by po chwili patrzeć jak wychodzi.
Offline
Widzę jak tata opuszcza salę. W sumie to nie jest głupi pomysł. Dotykam ramienia Chase'a i razem z mamą wychodzimy.
Offline
Drzwi się zamykają i zostaję sam. Jest strasznie cicho. Słychać tylko pikanie rozmaitych urządzeń. Patrzę się za okno, na wyjątkowo słoneczny, grudniowy dzień i wycieram oczy. Po kilku minutach to przeciągłe pikanie staje się uciążliwe. Wkładam słuchawki w uszy i puszczam muzykę. Zaczynam cicho nucić piosenkę
https://www.youtube.com/watch?v=W_oEIYOERKI
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
/dwa dni później/
Przyglądam się śpiącemu na krześle Chase'owi. Od dwóch dni opuścił szpital dwa razy na niecałe 14 godzin. Uparł się, że będzie tu siedział, dopóki Park się nie obudzi. Wzdycham i zastanawiam się, kiedy on coś ostatnio jadł. Według moich obliczeń - dawno temu. Dobrze, że chociaż śpi. Jednak cienie pod oczami są widoczne z dala. Wzdycham i po cichu wyjmuję telefon z jego kieszeni i wyszukuję odpowiedni numer. Uśmiecham się pod nosem, gdy go znajduje. - A ponoć miał usunąć. - wybieram go i wychodzę z sali.
Offline
Okrywam się kocem i siadam na fotelu przy kominku w małym przytulnym górskim domku. Włączam głos w telefonie ponieważ w każdej chwili może zadzwonić Elliott, który wyszedł z dziadkami na narty. Rozsiadam się wygodnie i zaczynam czytać książkę. Po chwili jednak przerywa mi dźwięk telefonu. Nie zwracając uwagi na to kto dzwoni od razu odbieram zakładając, że to Elliott.- Halo? Elliott?
Offline
Oddycham z ulgą, gdy podnosi słuchawkę. - Nie Eliott. - rzucam szybko - Aymeline Havillard? - pytam, chcąc się upewnić
Offline
-Tak.- kiwam głową.- Od razu mówię, że potrzebuję żadnego kredytu ani zmiany operatora. Nie potrzebuję żadnego szybkowaru ani innego zbędnego mi urządzenia. A ubezpieczenie mam.- uprzedzam nie rozpoznając tego głosu.
Offline
- To z całą pewnością dobrze. - stwierdzam rozbawiony - Za to mój brat potrzebuje twojej pomocy.
Offline
[ Wygenerowano w 0.038 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.1 MB (Maksimum: 1.42 MB) ]