Nie jesteś zalogowany na forum.
- Proooooooooo...- przeciągam samogłoskę, dopóki nie zabraknie mi oddechu. Wtedy przerywam - Oszę. - kończę rozbawiony
Offline
- Twoje proszę nic nie zdziała, nawet cię nie znam.- kręcę głową.- Próbuj dalej
Offline
Śmieję się - O litość cię błagał nie będę. Proszę jedynie o okazanie tej resztki serca, której mój brat nie zdążył złamać i zaufanie mi.
Offline
- Ja już nie mam serca, mam tylko posklejaną jego marną replikę.- wzruszam ramionami.- I jak już mówiłam nie znam cię, więc jak mam ci zaufać?- przewracam oczami.- Chcesz spróbować jeszcze raz?
Offline
- To nie ja proszę o drugą szansę. Przynajmniej nie dla siebie. - wzruszam ramionami - Poza tym, ja ciebie też nie znam, ale proszę cię o pomoc.
Offline
- Ja też nie proszę o drugą szansę ani nie mam zamiaru jej zadawać. Raz złamane serce wystarczy. Więc naprawdę rozumiem, że chcesz pomóc bratu, ale dzwonienie tutaj to było coś stylu misji samobójczej. Mogę się nie zgodzić i mam do tego pełne prawo. Ale przemyślę to chociaż, nie licz na nic.- stwierdzam a następnie wzdycham.
Offline
- Mój ty łaskawco. - rzucam sarkastycznie i rozłączam się. Nie ma sensu tego dłużej ciągnąć. Odkładam telefon do kieszeni Chase'a, zastanawiając się przy okazji, jakim cudem on nie pozbył się jej już na samym początku. Ugh... Dziewczyny.
Offline
Ta rozmowa nie dawała mi spokoju do końca dnia. Akurat gdy powoli serce zaczynało mi sie goić i wszystko zaczynało sie uspokajać, Chase musiał wrócić do mojego życia. Cały rozmyślałam czy zadzwonić. Nie musze tego robić, nie jestem mu nic winna. A po chwili przychodziły myśli, że może jednak na chwile zadzwonię i zamienię z nim dwa słowa aby nie zrobił nic głupiego. Wieczorem gdy juz położyłam sie do łóżka zaczęłam obracać telefon w dłoniach. Zadzwonić czy nie zadzwonić. Jeśli nie zadzwonię wszystko pozostanie bez zmian a jeśli zadzwonię to byc może mu pomogę ale za to otworzą mi się na nowo wszystkie zadane przez niego rany. Wzdycham. Dziwna sytuacja, kurde nie wiem co zrobić. W końcu jednak wybieram wybieram numer i przykładam z zdecydowanie za szybko bijącym sercem telefon do policzka.
Offline
Budzę się jakoś w nocy. Właściwie budzi mnie telefon. Zaskoczony, że pielęgniarki mnie nie wyrzuciły, wychodzę do poczekalni i spoglądam na ekran. Ayme... Przez chwilę zastanawiam się, czy nie odrzucić połączenia. Biję się sam ze sobą, po czym odbieram - Halo? - pytał słabym, zachrypniętym głosem
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- Słyszałam, że coś ostatnio z tobą źle...-przełykam ślinę bawiąc się z nerwów rąbkiem kołdry.- I podobno tylko mnie posłuchasz..- mówię cicho.
Offline
- O... - zaskoczony nie wiem co powiedzieć - Kto ci to powiedział?
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
Zastanawiam się chwilę czy mu powiedzieć, że to jego brat, może go to jeszcze bardziej załamać. Przegryzam wargę.- Umm ktoś niedawno do mnie zadzwonił, nie wiem kto, nie przedstawił się.- kłamię - Powiedział, że jesteś w naprawdę kiepskim stanie i jestem ostatnią nadzieją...
Offline
- Ahm... - kiwam głową - Ze mną wszystko w porządku. - staram się brzmieć obojętnie
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- Słyszę przecież... jak mówisz.- wzdycham.- Naprawdę, nie musisz udawać. To że mnie zraniłeś, to nie znaczy, że ja w ramach jakiejś zemsty zranię ciebie.
Offline
Zabolało. - Co u ciebie. - szybko zmieniam temat
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- Nic, pozbierałam się jakoś i wyjechałam z rodzicami w Alpy.- wzruszam ramionami.- A teraz nie zmieniaj tematu, tylko mów co sie dzieje.
Offline
- Co się dzieje? Nic. - odpowiadam sarkastycznie, chociaż nie miałem powodu - Parker miał wypadek, ale o tym pewnie wiesz.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- Jak w ogóle doszło do tego wypadku?- marszczę brwi.
Offline
- Daltonista wjechał mu w bok. Parker miał zielone, no ale wiadomo... - krzywię się
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- Matko...- krzywię się, panicznie boję się jeździć samochodem po tym wypadku na moście z mojej przeszłości i jak widać mój strach jest uzasadniony.- I jak on się trzyma?
Offline
- Żyje. - wzdycham - I to jest najlepsza wiadomość.
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- A jak ty się trzymasz? I proszę nie wmawiaj mi, że wszystko jest idealnie i normalnie rzygasz tęczą. Bo doskonale wiem, że tak nie jest.- wzdycham.
Offline
- Jakoś. - kręcę głową - Jakoś się trzymam
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
- To się jakoś trzymaj. Nie znam się na pocieszaniu.- wzdycham, nie znam się może dlatego, że mój chłopak zginął właśnie w wypadku samochodowym.- Twój brat się obudził?
Offline
- Nie. Od ponad dwóch dni jest nieprzytomny. - odpowiadam rozgoryczony
If you ask me how I'm doin I would say I'm doin just fine, I would lie and say that you're not on my mind
Offline
[ Wygenerowano w 0.039 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.01 MB (Maksimum: 1.34 MB) ]