Nie jesteś zalogowany na forum.
- Hmm, czyli może w takim razie chcesz fartuch z męską gołą klatą?- śmieję się.- Mogę taki bez problemu pożyczyć od sąsiada.
Offline
Przewracam oczami.
- Moją klatę już widziałaś. Zresztą mogę pracować bez fartucha - zauważam.
Offline
Promujmy nagość... Taa, parada równości to nie tu
Offline
- Przelotnie, przez chwilę przypadkiem.- mrugam do niego.- Ale skoro tak bardzo nie chcesz fartucha babci, to możesz być bez niego.- uśmiecham się.
Offline
Kłaniam się w pół.
- Dziękuję o Pani... - mówię teatralnie. - Twoja łaska i wspaniałomyślność zostaną wkrótce docenione... - uśmiecham się szeroko.
Offline
- No mam taką nadzieję, a teraz musisz chwilę zaczekać przebiorę się w jakieś ciuchy odpowiednie do gotowania.- kiwam głową i wchodzę do łazienki, która przylega do sypialni. Po chwili wychodzę z niej ubrana w koszulkę, krótkie spodenki i z kucykiem na głowie.- Gotowa do działania.- szczerzę się.
Offline
Kręcą głową.
- to tylko ciasteczka, a nie wojna bałwanku - śmieje się.
Offline
- Oj tam.- śmieję się.- Choć piec, ciasteczka panie generale.- ciągnę go za rękaw do kuchni a następnie siadam na blat.- Mów, mi co mam robić bo chyba nigdy jeszcze nie piekłam ciasteczek.
Offline
"Bałwanku"? Yeti to bardziej adekwatne stwierdzenie
Offline
Śmieje się.
- Wyciągnij mąkę, jaja, trochę wody... - zaczynam wymieniać potrzebne składniki. - Jeszcze miska i jakiś mikser - skończyłem wyliczanie i uśmiechnąłem się promiennie do dziewczyny. - No do roboty, a nie siedzisz jak na wystawie!
Offline
- A może zmienimy plan i ja będę siedziała tutaj i patrzyła jak ty gotujesz?- przegryzam lekko wargę i zaczynam lekko nogami.
Offline
Patrzę na nią z dezaprobatą. Opieram się o blat tuż przed jej twarzą.
- Nie ma tak łatwo kochana. Skoro już się przebrałaś to czas się ubrdzić - cmoknąłem ją w nos.
Offline
- Ale ty sie nie przebrałeś i nie założyłeś nawet fartuszka. A gotowanie ze mną oznacza ubrudzenie się.- uśmiecham sie niewinnie
Offline
- Jestem w stanie się poświęcić. Najwyżej się przebiorę, albo zrobisz pranie - odparłem. - Nie wymigasz się.
Offline
- Dobra.- kiwam głową i zeskakuje z blatu. Nachylam sie do dolnej szuflady po miskę i powija mi sie nieco koszulka. - Dobra miskę mam, jeszcze szukam miksera.- mówię nadal nachylona.
Offline
Sięgam do lodówki i wyciągam z tamtąd jajka, a w pierwszej otwartej szawfki znajduję mąkę. Odwracam się do Grace i układam składniki obok miski. Widzę, że podwinęła jej się koszulka więc bez słowa ją poprawiam i idę szukać reszty składników.
Offline
- Co ty mnie tak smyrasz?- chichoczę bo podczas poprawia mi koszulki, smyra mnie po okrytym kawałku skóry.- Wszystko gotowe.- stawiam mikser na blacie.- Od czego zaczynamy?
Offline
Uśmiecham się i kręcę głową.
- Jak to od czego? Od początku... - Zabraliśmy się za mieszanie składników. Najpierw ja mieszałem, a Garce przypatrywała się mi lub podawała kolejne składniki. Potem powiedziałem aby ona zmiksowała je na gładką masę, a ja się zajmę robieniem lukru.
- Nie tak Grace... - zauważyłem gdy widziałem jak dziewczyna nieudolnie trzyma mikser w misce z masą. Stanąłem za nią i obejmując ją złapałem ją za dłonie i pokazałem jak należy to robić.
- Tak... kręcisz, a drugą ręką trzymasz miskę... - mruknąłem jej do ucha.
Offline
Kiwam głową i zaczynam już sprawniej mieszać - Coraz lepiej mi idzie.- śmieje się.
Po jakimś czasie nakładamy małe porcje ciasta na blachę i wkładamy do piekarnika. Sięgam po troszkę rozsypaną mąkę która została na blacie i obsypuję nią Harrego.- Od początku chciałam to zrobić.- chichoczę.
Offline
Zcieram mąkę z twarzy i obsypuje Grace. Śmieje się, gdy się marszczy, a mąka na jej rzęsach wygląda tak pięknie...
Przyciągnąłem ją do siebie.
- A teraz grzecznie czekamy, aż ciasteczka się zrobią...
Offline
- Taak, bardzo grzecznie sobie poczekamy.- uśmiecham sie niewinnie i się sięgam dłonią za siebie. Wyciągam dłoń w jego stronę i zdmuchuje z niej mąkę.- Nie mogłam się powstrzymać.- chichoczę i otrzepuję mu dłonią policzek.
Offline
Kręcę głową ze śmiechem.
- Chcesz wojny? - Sięgam szybko po całe opakowanie mąki i zabieram je, nim dziewczyna zdąży jeszcze cokolwiek wziąć. Biorę w garść trochę mąki i obsypuje ją. - Nie masz ze mną szans, zwyciężam za każdym razem z siostrami więc i ty nie masz szans kochanie - zauważam z trumfem.
Offline
- W takim razem postawię na ucieczkę, nie dogonisz mnie.- zapewniam i otrzepuję się. Delikatnie odsuwam się od chłopaka który ma całe opakowanie mąki i wbiegam w jakiś korytarz cały czas chichocząc.
Offline
- Jak z dzieckiem... - mruczę pod nosem i idę za jej chichotem. - Graaaace...?! Gdzie jesteś...? - wołam po korytarzach z opakowaniem mąki w dłoniach. To mieszkanie jest za wielkie!
Offline
- Znajdź mnie.- krzyczę i wychodzę przez drzwi na końcu korytarza na taras. Opieram się o barierkę i obserwuję ludzi na dole przechadzających się po ulicy, czekając aż Harry mnie znajdzie.
Offline
[ Wygenerowano w 0.042 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.05 MB (Maksimum: 1.37 MB) ]