Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaśmiałem się.
- To dobrze, bo na twój widok, od razu się uśmiecham... - szepnąłem. - Tak, lepiej jej tak powiedz, nie wiadomo, co może sobie jeszcze pomyśleć...
Offline
- No co my możemy robić tyle czasu? Oprócz nauki- śmieje sie po czym dodaje.- Nauki anatomii oczywiście.- spoglądam na niego znacząco.- Na razie mi za wygodnie, nie ruszam sie stad.
Offline
Uśmiecham się i całuję ją, raz, drugi, trzeci... zgubiłem się w rachubie. Po prostu obsypuję ją pocałunkami. Jej usta, kąciki warg, nosek, szczękę oraz mały, czuły punkcik pod jej uchem.
- Z chęcią zostanę tu na noc... - odpowiedziałem w końcu na jej pytanie.
Offline
- Zaraz musze sie ubrać, uczesać i coś zrobić z tymi rumieńcami tylko po to by zejść na dół do Mandy i jej powiedzieć, że może iść do domu juz.- wzdycham.- A potem mamy juz caaaly czas dla siebie
Offline
Pokiwałem głową, puszczając dziewczynę i pozwalając jej zsunąć się na krawędź łóżka.
- No dobrze, ty się ubierz, a ja sobie popatrzę - uśmiechnąłem się podciągając do pól siadu i przyglądając się Grace.
Offline
- Za dobrze ci, zdecydowanie.- śmieje sie i leniwie podnoszę z łóżka szukając ubrań. Po chwili znajduje spodenki i je zakładam. Sięgam pod łóżko po koszulce.Przeciagam sie i patrzę w lustro.- Matko co ty z mną robisz jestem cała rozczochrana i czerwona
Offline
Uśmiechnąłem się z dumą.
- Uwierz to nie tylko twoja zasługa - mrugnąłem do niej. - I zasłoń szyję włosami bo widać malinkę - zauważyłem rozbawiony.
Offline
Rozszczesuje włosy i według polecenia Harrego zasłaniam szyje włosami. Dobra jeszcze tylko troche pudru i zupełnie nic nie bedzie widać.- Jak wrócę bede tylko twoja-mrugam do niego i wychodzę. Po chwili odnajduje gosposie w kuchni i mówię, że może juz wracać do domu.
Offline
Nadal leżę w jej łóżku i nasłuchuję chwilę rozmowę, która się toczy w kuchni.
Offline
Gdy widzę, jak gosposia wychodzi wracam do pokoju i wskakuje na łożku.Klękam nad chłopakiem.- Jeestem juz.- uśmiecham sie szeroko
Offline
- Widzę - uśmiecham się. Dotykam jej policzka i chwilę po prostu pocieram jej skórę kciukiem. Otrząsam się, gdy dociera do mnie, że nie tylko ja mogę to robić. Że Grace nie będzie nigdy mija.
Waham się i opuszczam dłoń.
Offline
- Coś nie tak?- pytam cicho gdy nagle opuszcza dłoń.
Offline
- Nie... a tak właściwie tak... - spojrzałem na jej dłonie. - Nie masz pierścionka...?
Offline
- Nie noszę go. Powiedziałam, że zrobiła alergia na palcu.- wzdycham.- Nie chce go nosić nigdy więcej a szczególnie gdy jestem z tobą.- uśmiecham sie słabo.
Offline
Pokręciłem głową. Boże co ja wyprawiam?!
Wyczołgałem się spod kołdry i usiadłem na skraju łóżka, przeczesując włosy i chowając twarz w dłonie.
Ona nadal jest zaręczona i możesz ją całować, pieprzyć, kochać, a to i tak niczego nie zmieni, bo nadal jesteś zwykłym Jenkinsem z bratem-warzywem w psychiatryku, drugim bratem - męską dziwką, no i trzema siostrami i pracującą macochą.
Po porostu nie jestem jej wart.
Offline
- Harry...- obejmuje go od tyłu i kładę go głowę na jego ramieniu.- Bede o nas walczyć, chce być tylko z tobą.-mówię szeptem
Offline
- Super, ale... - warknąłem gardłowo. - Jestem tylko Harrym Jenkinsem, który jestem byle pracownikiem... stacji benzynowej, kawiarni i spożywczaka...
Offline
- Spokojnie... wiesz, że mi to wcale nie przeszkadza. Kocham cie takim jakim jesteś.- uśmiecham sie słabo i delikatnie gładzę go po plecach
Offline
Mimo woli zadrżałem pod jej dotykiem.
- Ty może tak, ale... Twoi rodzice naciskają na ślub prawda? Nie zmienisz ich decyzji jeśli to całe małżeństwo jest im do czegoś potrzebne, jakkolwiek mocno byś mnie kochała... - westchnąłem. - Chyba na zawsze pozostanę tylko twoim kochankiem...
Offline
- Wymyślimy coś, mamy jeszcze czas.- uśmiecham sie pocieszająco chociaz sama w to średnio wierze.
Offline
Odwracam się twarzą do niej.
- Spójrz mi w oczy i powiedz z pewnością, że jest szansa. Kochanie, ja wiem, że nie mam na co liczyć... - zapewniam z westchnieniem.
Offline
- Zawsze zerwać zaręczyny a potem zostać wydziedziczona i zamieszkać pod mostem..._ wzdycham.- Poradzimy sobie z tym...
Offline
- Nie ma mowy. Po prostu... - westchnąłem. - Nie ważne... Zamyśliłem się i oto skutki - stwierdziłem śmiejąc się słabo i z powrotem wracając pod kołdrę.
Offline
- Mogłabym zamieszkać z tobą i tez pracować w kawiarnii.- śmieje sie gdy uświadamiam sobie jak nierealnie to brzmi- Dobra to brzmi troche nierealnie.- przegryzam wargę
Offline
Zaśmiałem się cicho.
- Nie myśl o tym teraz... Może twojemu "narzeczonemu" coś się odwidzi? Jeszcze nic nie wiemy, spokojnie...
Offline
[ Wygenerowano w 0.049 sekund, wykonano 10 zapytań - Pamięć użyta: 1.02 MB (Maksimum: 1.34 MB) ]