Nie jesteś zalogowany na forum.
Patrzyłem bezmyślnie w chodik.
- Krzyczy na wszystkich którzy wchodzą do jego pokoju. Rzuca wszystkim co ma pod ręką - pokazałem mu zabandażowaną dłoń. - Wazonami, szklankami, papierami... A gdy się uspokoi mówi do siebie... - Uśmiechnął się nieznacznie. - raz chyba wspomniał jak zabrał mnie do lunaparku... - Otrząsnąłem się w końcu. - to trudna sprawa...
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
Kiwam głową ze zrozumieniem - Znałem kiedyś takiego mężczyznę. Pierwsze dwa lata życia mieszkałem z Zambii. Któregoś dnia, w czasie polowania, jeden z mężczyzn w stracił przytomność. Nie wiadomo do końca, co mu się stało. Obudził się po kilku dniach i zachowywał się bardzo podobnie. Nasz szaman przychodził do niego codziennie. Któregoś dnia wkradłem się do namiotu za nim. Okazało się, że siedział na przeciwko tego mężczyzny i patrzył mu w oczy. Całymi godzinami. I tak codziennie, zawsze o tej samej porze. I któregoś dnia, po 10 miesiącach, ten mężczyzna wyzdrowiał
Offline
Zacisnąłem usta.
- urocza historia. Jonathan... ma już 25 lat. Mija 15 lat jego... choroby... A ja nadal nic nie wiem... - oduchowo zacisnąłem dłonie w pięści. - i tylko ja jeszcze wierzę...
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- To dobrze, że wierzysz. - kiwam głową - Cuda się zdarzają.
Offline
Znudzony tą paplaniną zacząłem szukać paczki papierosów po kieszeniach.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- I naprawdę nie ma szans, żebym go poznał?
Offline
W końcu się zirytowałem.
- Smarku, przyczepiłeś się do mnie i od godziny nie mogę się Ciebie pozbyć, a na dodatek marzy Ci się wycieczka do psychiatryka. Zastanów się jeszcze nad pytaniem.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
Wzruszam ramionami - To sam go odwiedzę
Offline
- Nie jest jedynym pacjentem - przypominam marszcząc brwi.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Poszukam. - stwierdzam oczywistość
Offline
Prychnąłem.
- Dlaczego? Nie masz hobby, czy coś?
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Mam. I to całkiem sporo. Ale chciałbym go poznać.
Offline
- Uparty smark... - mruknąłem do siebie pod nosem.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
Uśmiecham się z wyrazem triumfu.
Offline
Przewracam oczami.
- Słuchaj młody: Nie.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- To sam go znajdę. Przecież ci mówiłem.
Offline
Przeklinam wszytskie podobne Leviemu dzieci na świecie. Choć Jonathan... Nie.
Ignoruje go i zmierzam w stronę autobusu.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
- Pozdrowię go od ciebie. - krzyczę do niego, macham mu ręką i odbiegam
Offline
Przewracam oczami i zażenowany staje na przystanku. Dotykam piersi gdzie schowana jest płyta "ukradziona" Leviemu i śmieje się pod nosem.
Mówisz do mnie? Wybacz, ale nie jesteś dość interesującą osobą bym Cię słuchał.
Offline
Kiedy przedzieram się przez powolny tłum ludzi przez chwilę mam wrażenie, że ci goście mnie dorwą.
Cholera.
Udaje mi się jednak umknąć. Ruszam sprintem przed siebie. Czemu ich jest tak dużo? Poza tym... Co ja niby takiego powiedziałam. Nic. Spytał głupio kretyn to odpowiedziałam... Szkoda tylko, że nie wiedziałam, że ma koleszków ze sobą. Nie wiem jak długo biegnę przedzierając się przez tłum ludzi. Słyszę za sobą wołanie, nie odwracam się jednak ani nie nasłuchuje, a jedynie przyspieszam, choć nie jestem pewna czy jest to możliwe.
Czuje płomienie w płucach i wiem, że muszę się zatrzymać. Muszę. Chyba mam sporą przewagę. Zerkam za siebie. Tak, zdecydowanie ją mam, więc gdybym tak...
Jedną ręką łapie jakiegoś blondyna za nadgarstek, jednocześnie zatrzymując go, a drugą zsuwam kaptur z głowy. Szybkim ruchem ściągam gumkę z włosów, rozpuszczając je.
Zarzucam ramiona na kark chłopaka i próbuję uspokoić oddech. Patrzę na niego niewinnym wzrokiem i zerkam w bok - są już blisko, znaczy tak mi się zdaje. Wracam spojrzeniem do chłopaka.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
W pierwszej chwili nie wiem, co się dzieje. Właściwie... nie tylko w pierwszej chwili.
To znaczy, nie żeby przeszkadzało mi, że ładne dziewczyny przytulają mnie na środku Times Square, ale cóż, nie jest to dla mnie codzienność. I chyba nie tylko dla mnie. Patrzę na nią zaskoczony, zadając nieme pytanie, gdy zauważam kątem oka pędzących w naszą stronę facetów. Po nerwowej minie dziewczyny, chyba wiem, co sobie wymyśliła. W sumie... co mi szkodzi? Obejmuję ją w pasie i przyciągam bliżej.
- Ciekawe pierwsze wrażenie - mówię rozbawiony w jej włosy, patrząc na zbliżającą się bandę.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
- W końcu pierwsze wrażenie jest najważniejsze - odpowiadam zdyszana i chowam twarz w jego ramieniu. - Lubie być zapamiętana. Szare myszki są nudne - śmieje się, a moje słowa są nieco stłumione i niewyraźne.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Śmieję się.
- Szare myszki... A nie słyszałaś, że cicha woda brzegi rwie? - Pytam, osłaniając bardziej ręką jej głowę. - Ale fakt faktem, ciężko będzie zapomnieć takie powitanie. Punkt dla ciebie.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
Uśmiecham się szeroko i choć on tego nie widzi to na pewno wnioskuje to po moim rozbawionym tonie.
- W sumie ja jestem taką cichą wodą - śmieje się. - Gdybyś poznał mnie w nieco innych okolicznościach, oczywiście - dodaję, kręcąc głową.
Nie mów mi jak ma wyglądać moje życie,
po prostu naucz mnie w pełni z niego korzystać.
Offline
Jestem za wysoki, żeby oprzeć głowę o jej głowę, ale nachylam ją lekko w jej stronę, żeby troszkę bardziej ją osłonić, gdy grupka rozwścieczonych facetów przebiega obok nas.
- Hmm, no delikatnie mówiąc okoliczności są nietypowe - ograniczam się do wyszeptania krótkiego stwierdzenia, czekając, aż goniący ją ludzie odbiegną kawałek dalej.
"Cuda nie zdarzają się nikomu z wyjątkiem tych szczęśliwych czubków, którzy widzą je wszędzie."
Offline
[ Wygenerowano w 0.044 sekund, wykonano 11 zapytań - Pamięć użyta: 1.05 MB (Maksimum: 1.37 MB) ]